Zapobieganie degradacji środowiska morskiego, odtwarzanie ekosystemów czy zmniejszanie zanieczyszczenia wód Bałtyku, to niektóre z działań wskazanych w programie ochrony wód morskich, opracowywanym i aktualizowanym przez Wody Polskie. O korzyściach, jakie dla sektorów zależnych od Bałtyku i dla każdego z nas niosą działania na rzecz jego ochrony mówi Przemysław Gruszecki, Dyrektor Departamentu Zarządzania Środowiskiem Wodnym PGW Wody Polskie.
Pod hasłem Chroń morze! Wody Polskie aktualizują program ochrony wód morskich. Jaki jest jego cel?
Ramowa Dyrektywa w sprawie Strategii Morskiej to unijny akt prawny, którego celem jest ochrona naszych mórz i oceanów oraz ich zasobów. Celem dyrektywy jest doprowadzenie wód morskich do dobrego stanu. Przy czym nie chodzi tu o wody w rozumieniu dosłownym i poprawę ich jakości, ale o stan ekosystemów, funkcjonujących w tych akwenach. Polska zobowiązana jest do poprawy stanu wód Morza Bałtyckiego, a program ochrony wód morskich jest elementem tej strategii. Jest ona rozumiana jako 6-letni proces zarządzania wodami morskimi w sposób, który pozwoli nam na utrzymanie dobrego lub poprawę stanu wód Bałtyku.
Na jakim etapie planistycznym projektu obecnie się znajdujemy?
Jesteśmy w procesie aktualizacji dokumentu, będącej podsumowaniem analiz środowiskowych, ekonomicznych, przedstawiającej pakiet działań, które mają na celu spełnienie celu dyrektywowego, czyli osiągnięcia dobrego stanu wód Bałtyku.
A jakie to są działania?
W projekcie aktualizacji programu ochrony wód morskich (aPOWM) mówimy o dwóch pakietach działań: z jednej strony o działaniach wynikających wprost z innych programów i dyrektyw, z drugiej zaś o zadaniach nowych, które proponujemy do wdrożenia jeśli te pierwsze wydają się niewystarczające. Oprócz tych dwóch grup, składających się na działania podstawowe, mamy jeszcze możliwość realizacji działań doraźnych, wdrażanych w przypadku nagłych sytuacji wymagających podjęcia interwencji.
Czy działania te prowadzi się wyłącznie na morzu?
Część z nich jest podejmowana na lądzie, część dotyczy bezpośrednio wód morskich. Jako przykłady mogę podać rozwój infrastruktury portowej w części służącej dostarczaniu energii elektrycznej na statki, promocję stosowania gazu ziemnego jako paliwa przez statki, a nawet plany ratowania zwierząt, które ucierpiały w wyniku rozlewów olejowych. Na lądzie skupimy się np. na warunkach przechowywania nawozów, rolnictwie czy oczyszczaniu ścieków komunalnych, co przyczyni się do zmniejszenia ilości biogenów spływających do Bałtyku, a tym samym działa na rzecz poprawy jakości wody w naszym morzu.
Kto będzie wykonywał te zadania?
Działania w programie ochrony wód morskich rozdzielone są pomiędzy różne instytucje. Wody Polskie mają swoją część, za którą są odpowiedzialne. Tylko działając wspólnie możemy długofalowo osiągnąć nasz cel, którym jest czysty, obfity w bioróżnorodność, Bałtyk.
Czy jako mieszkańcy korzystający czy na co dzień lub w trakcie wakacyjnego odpoczynku z wód Bałtyku, możemy odczuć lub mieć wpływ na program jego ochrony?
Po pierwsze musimy zdać sobie sprawę z tego, że Bałtyk to morze bardzo specyficzne. Jest ono płytkie – średnia głębokość wynosi około 53 m, co odpowiada wysokości 20-piętrowego budynku. W porównaniu do np. Morza Północnego, które jest parokrotnie głębsze to niewiele. Najgłębsze miejsce w Bałtyku ma około 450 m. W przypadku Morza Czarnego, najgłębsze miejsce ma ponad 2 km. Te naturalne uwarunkowania w oczywisty sposób wpływają na skuteczność podejmowanych działań i na to jak szybko widoczne mogą być ich efekty. I o ile nie mamy bezpośredniego wpływu na realizację programu, to możemy przyczynić się do poprawy stanu Morza Bałtyckiego poprzez nasze codzienne zachowania, zwłaszcza w trakcie urlopu nad morzem.
A jak wypada Bałtyk pod względem zasolenia na tle innych mórz?
Mówiąc o Bałtyku mamy na myśli płytki akwen, który ma dodatni bilans wodny. Więcej wody wpływa do niego rzekami i ze zlewni, niż odparowuje. Do tego są to wody słodkie. Zasolenie Bałtyku jest stosunkowo niskie, tu również mówimy o różnicach parokrotnych w porównaniu do innych akwenów.
Z pewnością wielu naszych rodaków, którzy podróżują po Europie i spędzali wakacje nad innym morzem pierwsze co zauważyli to różnicę w zasoleniu ich wód względem Bałtyku; Adriatyk, Morze Śródziemne czy Czarne są znacznie bardziej słone. W Bałtyku średnie zasolenie waha się od 7-8 promili w okolicach Danii, do 3 na północy, między Finlandią, a Szwecją. Morze Śródziemne to zasolenie 39 promili. Jak widzimy Morze Bałtyckie jest mało słone, uzależnione od wlewów zdecydowanie bardziej słonych wód z Morza Północnego.
Wiemy już, że Bałtyk jest stosunkowo płytki i mało słony. Jakie to rodzi konsekwencje?
Morze Bałtyckie jest znacznie mniejsze niż może nam się wydawać. Do tego jest intensywnie 'zaopatrywane’ przez wody słodkie, bogate w biogeny, pochodzące z działalności człowieka, w tym rolnictwa. To powoduje zakwity glonów. Mieszkańcy Pomorza, wybrzeża, obserwują zakwity glonów regularnie, co przekłada się na zamykanie plaż, ograniczenia w kąpieli w morzu.
Czy może Pan szerzej opisać problem eutrofizacji wód Bałtyku?
W wyniku zakwitu glonów ograniczona jest transmisja promieni słonecznych do głębszych warstw, co z kolei powoduje ubytek innych gatunków traw morskich. Gnijące glony, rozpadające się, wyczerpują tlen z warstw dennych i powstają części Bałtyku, które w głębszych warstwach pozbawione są tlenu – tzw. martwe strefy. Sytuację tlenową poprawiać mogą właśnie wlewy z Morza Północnego, ponieważ są to wody cięższe, bardziej zasolone. W wyniku naturalnych procesów wypychają odtlenione wody Morza Bałtyckiego. Pech Morza Bałtyckiego polega na tym, że tych wlewów jest coraz mniej. W latach 70., 80., to było około 5-7 wlewów na 10 lat. Tymczasem od 2000 roku do chwili obecnej, były tylko 2.
Czym to jest powodowane?
Zmianami klimatu. Zajście tego procesu wlewów z Morza Północnego jest uwarunkowane specyficznymi okolicznościami, które muszą nastąpić; kierunki wiatrów, ukształtowanie się warstw, nachylenia wód Bałtyku, ciśnień, różnicy temperatur. Gdyby nie cieśniny duńskie, to Bałtyk byłby jeziorem, gdyż szybko zamieniłby się w zbiornik o wodzie słodkiej.
Bałtyk jest też specyficzny ze względu na położenie geopolityczne, prawda?
Tak, możemy powiedzieć, że Morze Bałtyckie to prawie wewnętrzne morze Unii Europejskiej. Prawie, ponieważ nad Bałtykiem leży również Federacja Rosyjska, która nie jest państwem unijnym. Tu warto podkreślić rolę współpracy między krajami UE a Federacją Rosyjską na bazie konwencji Helsińskiej dotyczącej ochrony środowiska morskiego Morza Bałtyckiego. Państwa unijne dodatkowo związane są tzw. dyrektywą morską, w myśl której opracowują wspólny dla Bałtyku projekt – wspomniany już program ochrony wód morskich.
Co dałoby spełnienie założeń projektu Chroń morze! w 100%?
Jeżeli udałoby się program ochrony wód morskich i jego aktualizację wdrożyć w pełni, spełniając cel dyrektywy, czyli osiągnięcie w roku 2027 dobrego stanu wód morskich, wówczas mielibyśmy morze, które byłoby zdrowym ekosystemem.
Zdrowy ekosystem oznacza pełen ryb i innych organizmów morskich. Jak jest teraz?
Mamy problemy dotyczące przełowienia Bałtyku, czyli dostępności ryb. Każdy z nas podczas wakacji uwielbia zjeść rybę, jednak tych ryb jest coraz mniej. Tu mamy do czynienia z zarówno aspektem turystycznym, jak i ekonomią, gdyż mówimy tu o naszych rybakach i sektorze gospodarki, dlatego zapewnienie równowagi biologicznej i dobrego stanu wód Bałtyku to również działanie, które ma wspomóc odbudowę zasobów gatunków, które zostały przełowione.
Czy jest szansa na to, że Bałtyk odzyska równowagę ekologiczną?
Tak. Chcemy, aby nasze morze było obfitującym w bioróżnorodność i bezpiecznym dla turystów do kąpieli. Morze, z którego możemy korzystać w zrównoważony sposób, które nie staje się zbiornikiem wymagającym ratunku. Praktyczne aspekty wynikające z tego to czystsza woda w Bałtyku, lepiej funkcjonujące ekosystemy wodne, odbudowa życia biologicznego. Dla nas to bezpieczeństwo korzystania z jego dobrodziejstw w wakacje, w tym brak ograniczeń związanych z chociażby glonami i zamykaniem plaż. Dla rybaków – większe możliwości pracy, a tym samym dla wszystkich przyjemność z jedzenia dobrych, zdrowych ryb. To zarówno społeczne, jak i ekonomiczne korzyści z realizacji programu, którego projekt przygotowujemy Przy czym musi to być działanie podjęte przez wszystkie państwa bałtyckie. Działania jednego kraju, czy byłaby to Polska, Litwa, czy Szwecja, nie będą wystarczające.
Czy główne zagrożenia dla Bałtyku to zanieczyszczenia?
Nie do końca. Przez zanieczyszczenie najczęściej rozumiemy jakość wody, czyli zestaw wskaźników chemicznych, temperatury, barwy, zasolenia, substancji chemicznych, biogenów. Mamy dość tradycyjne podejście. Natomiast ocena stanu jest o wiele bardziej rozbudowana. Dotyczy ona nie tylko jakości, jak stężenia biogenów, ale też funkcjonowania ekosystemu. Mówimy o hałasie podwodnym, integralności dna, eutrofizacji. Wyróżniamy aż 11 zjawisk opisanych tymi cechami.
Czy prawdą jest, że polskie wody są najbrudniejsze?
Nie. Polska jest najludniejszym krajem Bałtyku, poza Rosją oczywiście, co stanowi utrudnienie. 38 milionów mieszkańców to liczba dominująca w skali Bałtyku. Na dodatek mamy dwie największe rzeki zlewiska tego morza: Wisłę i Odrę, a obszar z którego spływają do nich wody obejmuje również część Niemiec, Ukrainy i Białorusi. Dlatego ładunek zanieczyszczeń, które wprowadzamy do Bałtyku jest siłą rzeczy największy. To z jednej strony ułatwia pokazanie, że jakoby Polska była największym trucicielem Bałtyku, ale nie jest to sprawiedliwym stwierdzeniem. Wystarczy bowiem przeliczyć to na liczbę mieszkańców, albo na powierzchnię zlewni i wtedy nasza rola rysuje się już w nieco innym świetle. Trudno przecenić jednak skalę Polski.
Czy w ramach opracowywanej aktualizacji programu ochrony wód Bałtyku będzie możliwość odniesienia się do założeń projektu przez społeczeństwo?
Tak, z początkiem lipca planujemy poddać projekt aktualizacji dokumentu konsultacjom społecznym, które potrwają 3 miesiące. W ramach konsultacji w miastach nadbałtyckich zorganizujemy 3 regionalne konferencje. Równolegle zostaną prowadzone 21-dniowe konsultacje dotyczące oceny oddziaływania na środowisko tego dokumentu.
Czy po zakończeniu konsultacji ścieżka uzgodnieniowa i legislacyjna będzie prosta?
Sama procedura powstania i zatwierdzenia aktualizacji aPOWM jest dość skomplikowana. Mówimy tu o działach gospodarki, działach administracji rządowej, dlatego swoją rolę w procesie odgrywa aż 10 ministrów, którzy ten dokument uzgadniają i których te działania w jakiś sposób dotyczą, czy też sektorów administracji, którymi zawiadują. Projekt już po przyjęciu przez Radę Ministrów, wysyłany jest do Komisji Europejskiej do zaopiniowania, dlatego ten proces jest dość skomplikowany.
Tym niemniej rzeczywiście jego istotnym elementem są konsultacje społeczne. Każdy zainteresowany, niezależnie od tego czy mieszka nad Bałtykiem czy nie, ale charakteryzuje się troską o Bałtyk, może się wypowiedzieć i coś zaproponować, zwrócić uwagę na pewne aspekty, które być może zostały pominięte, albo w opinii osoby zgłaszającej uwagę nie są odpowiednio potraktowane czy też nie jest nadana problemowi odpowiednia waga. Na wszystkie głosy czekamy i liczymy na to, że odzew będzie znaczny i wypowiedzą się nie tylko urzędy i władze, czy też organizacje ekologiczne, na które z pewnością możemy liczyć. Pamiętajmy, że Bałtyk to nasza wspólna sprawa!
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Joanna Sasal
PGW Wody Polskie